piątek, 12 kwietnia 2013

Salami

Kontynuacja wywiadu na żywo z Rafałem Stasińskim. Zapraszamy serdecznie do zadawania pytań za pomocą formularza umieszczonego pod postem. Uwaga na potrzeby tego artykułu ginie zwierze.

- Mamy pierwsze pytanie od czytelników Max Love pyta: "Jaka była Twoja najważniejsza porażka życiowa i jakie wnioski z niej wyciągnąłeś. I czy po wnioskach (może po wielu latach) nadal widziałeś to jako porażkę? To samo pytanie odnośnie największego sukcesu:)"

- Nie przerobiono mnie na salami:)



- Salami?


- Pewien gospodarz miał osła, którego hodował od maleńkości. Osioł był wyjątkowo uparty. Nie chciał ciągnąć wózka z warzywami, ani nosić na grzbiecie żadnych bagaży. Najchętniej stał tylko w stajni i wychylał łeb przez okno.
Gospodarz przez długi czas próbował przekonać osiołka, aby spełniał swoje obowiązki i pomagał mu w gospodarstwie. Próbował na różne sposoby i kijem, i marchewką. Osioł niewzruszony odmawiał jakiejkolwiek współpracy.
Któregoś dnia gospodarz postanowił sprzedać osła, a pieniądze przeznaczyć na zakup bardziej przydatnego zwierzęcia. 
I odtąd gospodarz cieszył się z posiadania nowego osiołka, który spełniał swoje obowiązki.
A uparty osioł? No cóż trafił do rzeźni i przerobili go na salami.

- Nadal nie widzę związku między tą historią, a pytaniem Maxa...

- Przez ostatnie 12 godzin zastanawiałem się co było moją największa porażką. Najpierw moje ciało migdałowate (ośrodek mózgu odpowiedzialny za emocje) odpowiedziało " Stary jakie porażki?! Niczego w życiu nie żałowałeś. Zawsze byłeś dumny ze swych dokonań.". Potem jednak włączył się mój umysł: "Jak mi powiesz jak się mogłeś poczuć podczas porażki to ja ci dokładnie ze szczegółami opowiem o pewnych zdarzeniach z Twojego życia"...

- No i?

- No i nie mam pojęcia jakie emocje uwalniam podczas porażki. Tzn. wyobrażam sobie jakie powinny mi towarzyszyć, ale jednoznaczna odpowiedź ... tego nie wiem. A jak czegoś nie wiem to zaczynam tej wiedzy szukać, ponad 120 IQ do czegoś zobowiązuje. Telefon do Mamy. Powiedziała, że nie pójście na studia. To samo pytanie do mojej Ukochanej Żony - Nie dbałeś o siebie.
Miałem na to mnóstwo wymówek, ale uderzyło mnie jedno podobieństwo.

- Jakie?

- Chwileczkę. Zacząłem sobie przypominać w jaki sposób straciłem pierwszą firmę i dorobiłem się ZUS'owych długów. Potem przyjrzałem się upadkowi mojej drugiej firmy. Przykłady potwierdzające moją teorie zaczęły się mnożyć jak grzyby po deszczu. Wniosek był jeden. Kiedy zaniechałem działania ponosiłem porażkę. Jeśli przestawałem działać zaczynałem ponosić porażki. Jakbym usilnie chciał sprawdzić czy działa prawo Newtona i udowodnić, że da się żyć bez celowego działania.

- No raczej nie da się żyć nic nie robiąc.

- Tu się mylisz. Można grać na przetrwanie. Tylko tyle, żeby nie umrzeć z głodu. Znam to uczucie błogiej pustki. Wyłączasz duszę i ciało. Pozostaje umysł (jego można wyłączyć tylko poprzez lobotomie), osamotniony, nie targany potrzebami innymi niż wiedza bez potrzeby zrozumienia, bez emocji, bez czucia czegokolwiek. Taki stan jest jak narkotyk i może trwać bardzo długo, i mam tu na myśli lata.
I stałem jak ten osioł z łbem wystawionym przez okno. Żarłem, wydalałem. Zombi.
I patrząc na to teraz złamałem kolejny stereotyp. Kolejna pseudo prawda została przeze mnie zgwałcona. Od dziś będę wiedział, że powiedzenie "Tylko ten nie popełnia błędu, kto nic nie robi" - to brednia.

- Zdobywanie wiedzy to przecież rozwój.

- W stanie o jakim mówię to tak jakbyś czytał książkę i widział każdą literę alfabetu, ale ani jednego słowa.

- Zrobiło się posępnie porozmawiajmy o sukcesach.

- Z miłą chęcią, ale to już nie dzisiaj. Zbliża się 22.00, a jak dobrze wiesz żyję rytmem dnia i wolałbym przełożyć to na jutro.

- W takim razie życzę miłych snów.

1 komentarz:

  1. Dzieki za peirwsza odpowiedz inspirujaco uswiadamiajaca :)
    Pytania sa dobre bo trzeba na nie odpowiedziec :)

    OdpowiedzUsuń