Rafał Stasiński: - A trzeba czegoś więcej?
- Piszesz na swoim blogu o rzeczach, które nie mają potwierdzenia naukowego. A które, jak twierdzisz, są częścią Twojego życia.
- Jak najbardziej. To, że nie podpieram się jakimiś naukowymi badaniami, nie oznacza, że nie są one prawdziwe. Doświadczam tych wszystkich rzeczy każdego dnia. Staram się nie snuć teorii, tylko opisywać sytuacje, w których brałem udział; sposoby, które pomagają mi spełniać cele; umiejętności, których rozwijanie ułatwia mi życie.
- Skąd w takim razie czerpiesz pomysły?
- Dużo czytam, rozmawiam i jestem otwarty na różne idee i pomysły. Te, które dają mi wymierne efekty przyjmuje jako swoje. Nie jest jednak tak , że analizuję każde zdanie jakie usłyszę lub przeczytam. Najczęściej w momencie kiedy zauważam jakiś brak lub jakaś moja cecha mi nie odpowiada staram się znaleźć jak najlepsze dla mnie rozwiązanie.
- Podczas rozmów z Tobą często słyszę jak mówisz, że jesteś cudowny i wspaniały. Czy to aby nie egocentryzm?
- Jestem cudowny i wspaniały, bo nie ma nic cudowniejszego i wspanialszego dla mnie niż bycie człowiekiem. Wstaję rano i każdej osobie, której spotkam przypisuję całą tą cudowność jaką widzę u siebie. Podnoszę kubek i on jest wypełniony wspaniałym aromatem kawy, może nie jest to najwspanialsza kawa na świecie wg baristów, ale to jest moja kawa i to ja decyduje czy mi ona smakuje czy nie. Cała ta cudowność polega na tym właśnie, że oczekuję miłych doświadczeń, że będę czuł się dobrze. Niezależnie od tego nie narażam się na przykrości. Skacząc z wysokiego budynku nie jest ważne jak się czujesz lub jakie masz podejście do świata. Na samym dole po prostu rozbijesz się o ziemię. Wiem o tym i po prostu nie funduję sobie takich wrażeń.
- Wydaje mi się, że odrzucasz świat realny ubierając różowe okulary, zamiast przyjąć świat taki jaki jest?
- A jaki jest świat? To jest kwestia postawy wobec tego świata. Są fakty i komentarze. To co według mnie kreuję świat to komentarze.
Prosty przykład: Każdy dzień od zawsze zaczyna się wschodem i kończy zachodem. Taki jest fakt. Dzień minął. A jaki był dla Ciebie? Bo ja spotkałem znajomego, zjadłem obiad, napisałem artykuł. Same suche fakty.
A gdy opatrzę te fakty komentarzem: spotkałem znajomego, z którym spędziłem miłe chwilę na wspominaniu młodzieńczych wybryków. Zjadłem obiad - przepyszne risotto z dynią. Napisałem artykuł, z którego jestem zadowolony. Jaki był ten dzień dla mnie? Cudowny.
- Nie wierzę w to, że nie zdarzają Ci się jakieś przykrości?
- Przykrości? Nie. Tak jak mówiłem prawdziwą siłą są komentarze. Pokarzę Ci na prostym przykładzie jak z pozoru przykrość staje się dobrym zdarzeniem.
Moja znajoma kupiła sobie wymarzone buty. Nie znam się za bardzo na modzie, ale z tego co mi opowiadała były bardzo wygodne i ładne. Spotkaliśmy się przypadkowo na mieście. Akurat oboje nie mieliśmy za dużo czasu na pogawędki, okazało się jednak że oboje idziemy załatwiać sprawy do tego samego urzędu. Szliśmy wiec razem zajęci rozmową. W pewnym momencie moja znajoma przez nieuwagę wdepnęła w psie odchody. Była oczywiście w tych swoich cudownych butach. Wycierając z obrzydzeniem but złorzeczyła na wszystko. Chcąc nieco poprawić jej humor powiedziałem, że podobno wdepniecie w odchody przynosi szczęście. "Obyś miał rację." - odpowiedziała.
Wieczorem zadzwoniła do mnie. "Wiesz co? Miałeś rację. W tym urzędzie opowiedziałam Pani w okienku tą historię i że skoro już wdepnęłam w te odchody to liczę na szczęście. Na co ta Pani odpowiedziała, że szczęściu trzeba pomagać i załatwiła mi całą sprawę od ręki. Chyba zacznę tak robić specjalnie."
Jak widzisz odpowiedni komentarz ma siłę zmienić przykrą z pozoru sytuację w coś bardzo pozytywnego.
c.d.n
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz