- Dokładnie tyle ile mi było potrzeba...
- Więc z zaciekawieniem słucham.
- Zastanawiałem się dosyć intensywnie nad odpowiedzią. Zagłębiałem się głębiej i głębiej. Brnąłem w ślepe zaułki. Wielokrotnie wracałem na start. I po wyeliminowaniu fałszywych i pomniejszych sukcesów odkryłem, ze największym sukcesem jest ...
-...
- to że jestem jak Rafał Stasiński.
- Eeee... tzn?
- Widzisz w pierwszej chwili przyłożyłem do swoich dokonań cudzą miarę, omamiła mnie wizja być jak ktoś inny. Być jak Jim Morrison, jak Ghandi, jak Donald Trump. Osiągać ich cele, zaspakajać się wg ich potrzeb.
W między czasie przeczytałem "Homo Ignorantus" M. M. Jasionowskiego. Obsesja autora, wręcz fetysz, na punkcie butów był w pierwszym czytaniu zabawny. Teraz czytam znowu.
Kiedyś dawno temu, tak dawno, że już tego nie pamiętasz choć te
wszystkie zdarzenia są cały czas w Tobie, na Ziemi byłeś Ty, była natura i
był Bóg. Wtedy nie było butów. No i jak butów nie było to był nazwijmy
to raj. I jest bez znaczenia co masz na myśli wypowiadając słowo raj.
Tamten był innym rajem, takim jakiego nie jesteś w stanie sobie
wyobrazić, tak samo jak nie jesteś w stanie wyobrazić sobie świata bez
butów. A może jednak Ci się uda?
Teraz w zacytowanym fragmencie zamień wszystkie buty na słowo "współzawodnictwo".
- Ale współzawodnictwo to koło zamachowe rozwoju ... cywilizacji...
- Widziałeś kiedyś maraton? To jedyna dyscyplina, w której wygrany jest każdy kto dobiegnie do mety. Są oczywiście pierwsze, drugie i trzecie miejsca. Są fanfary dla zwycięzców. A widziałeś jak wbiega na metę 1328 zawodnik? Widziałeś grymas bólu na twarzy i nieposkromioną niczym radość w jego oczach? Tego nie pokażą w telewizji. 42 km morderczego biegu, Ty i trasa. Mityczne "On the Road" J. Kerouac'a, jedna z książek, których nigdy nie przeczytałem .
Jeden cel - dobiec do mety. Zrobić swoją "życiówkę". Wiesz, że tak jak pod czas mszy w kościele, ludzie biegną często w jakiejś intencji, która w ogóle nie jest związana z bieganiem. Mają swoją misję, biegną w pełnej świadomości tego dlaczego to robią.
Być jak Rafał Stasiński to biec w maratonie życia. Mając swoją intencję, swój cel. Dobiec do mety, spełnić swoją misję. A największym sukcesem jest robić to w pełnej świadomości.
To właśnie jest te moje codzienne "Dziś czuję się dobrze". Nie tylko w chwili uniesienia, czy na pokaz przed innymi. Każdą rzecz, w którą wierzę przetestowałem na sobie, jak niewierny Tomasz.
Zadam Ci pytanie, ja znam na nie odpowiedź i wierzę, że czytając moje artykuły możesz się jej domyślać. Ale czy Ty znasz swoją odpowiedź? A pytanie brzmi:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz