Dziś podczas porannego "rozczulania" wyklarowałem proces, mój osobisty zestaw ćwiczeń. Taka poranna gimnastyka.
Budząc się jestem jak otwarta księga do zapisania. Chłonę obrazy, dźwięki, smaki. Myśli płyną swobodnie. Przeglądam je jak w katalogu. Po kilkunastu minutach zaczynam rejestrować to co myślę i wybierać nie to co może lub musi się zdarzyć w ciągu dnia, lecz to jak chciałbym się poczuć.
Czasem dzień, który witam zapowiada się nieciekawie, a nawet przerażająco. Dużo obowiązków, praca, wiele spraw do załatwienia, pogoda jest "pod psem". Patrząc na to dawniej jedyną myślą, która się pojawiała to chęć powrotu do łóżka.
Teraz kiedy już wszystkie myśli przelecą mi przez głowę zaczynam ćwiczyć. Lubię się czuć dobrze. Dla mnie czuć się dobrze to znaczy odczuwać miłość. Choć wydaje się to proste czasem trudno ją obudzić w sobie. Przywołuję obraz mojej żony, którą kocham ponad wszystko. Jej głos, słowa, uśmiech. I... nic. Po plecach nie przelatują "ciarki". I myślę "Nic na siłę, Rafał.".
Sięgam po niezawodny oręż - WDZIĘCZNOŚĆ.
Kocham Cię - jestem Ci wdzięczny za to, że we mnie wierzysz, dajesz mi siłę, dzięki której mogę przenosić góry.
Kocham Cię - jestem Ci wdzięczny za Twój uśmiech, za to jak się czuję gdy do mnie się uśmiechasz.
Kocham Cię - jestem Ci wdzięczny za to, że dajesz mi pewność. Kochasz mnie. Wzbudzasz we mnie to co najlepsze.
Kocham Cię - jestem Ci wdzięczny za to, ze jesteś moją Muzą,. Dzięki Tobie wypełnia mnie radość. Za to że mnie mobilizujesz do działania.
Kocham Cię - jestem Ci wdzięczny za to, że ze mną rozmawiasz. Dzięki Tobie czuję się ważny i wyjątkowy.
Moja cudowna żona |
I nic więcej nie potrzeba. Zaczynam kolejny wspaniały dzień mojego życia.
piekne :)
OdpowiedzUsuń