piątek, 22 marca 2013

Jak odkryłem Sekret

Od czasu zobaczenia filmu "Sekret" Rhondy Byrne spotkałem wiele osób. I równie wiele różnych reakcji. U mnie na przykład: nie usłyszałem nic nowego o czym bym nie wiedział. Więc dlaczego Sekret u mnie nie działał? Brakowało mi wsparcia? Cóż moja ukochana żona przez 15 lat wspierała mnie i wierzyła we mnie pomimo, że dostarczałem jej wielu powodów do rozczarowań. Doprowadziłem do tego, że teraz z dystansem patrzyła na moją kolejną "zmianę". Prawda jest jednak prosta. Nie wierzyłem w to, że mogę.

 Mimo, że 14 lat temu pewna osoba mająca autorytet w kwestiach samodoskonalenia powiedziała mi wprost "Jeśli czegoś pragniesz - powiedz to, a wszechświat Tobie to ofiaruje". Więc dlaczego to nie działało? Działało i to wyśmienicie, tylko tego nie zauważałem. Pragnąłem się realizować. Osiągać sukces według swojej miary. I wg owej miary sukces osiągnąłem. Spełniałem się na swoją mode. Przy tym wszystkim ciągnąc swoją rodzinę na granicę ubóstwa. Bo miałem życzenie "Chcę być artystą". Teraz śmieję się na tą myśl, która sama w sobie jest wspaniała. Jednak obraz artysty w mojej głowie był przerażający: biedny, nie dbający o siebie, uduchowiony, nierozumiany przez zwykłych zjadaczy chleba, o bogatej duszy i umiejętności  dostrzeżenia piękna w nieociosanym kamieniu. Przy tym zawsze miałem siłę, żeby ciężko pracować po kilkanaście, kilkadziesiąt godzin na dobę. Tworzyłem przepiękne rzeczy, które wszyscy podziwiali nie zarabiając przy tym adekwatnych pieniędzy. A wszechświat nie analizuje czy moje życzenia są dla mnie dobre czy złe. Czy są dobre dla moich najbliższych. A ja byłem tym czym sobie wymyśliłem... Potem dwa lata wegetacji. Pękłem. Spełniłem swoje "marzenia", czułem się źle. Zapadłem się w sobie, przestałem marzyć. A Sekret nadal działał. Moja żona przychodziła do mnie i mówiła nie mamy już na chleb, a ja wstawałem na chwile do komputera i szedłem zarabiać pieniądze, ale nie po to żeby się wzbogacić, ale po to żeby "starczyło" na chleb.
Wszechświat obdarzył mnie dwójką wspaniałych dzieci. Moja młodsza córka Alicja miała wtedy 8 lat. Przed świętami Bożego Narodzenia powiedziała mi, że nie chce żadnego prezentu, bo im mniej będzie oczekiwać tym więcej dostanie. Wiedziałem, że najbardziej na świecie pragnie lalki z kolekcji Monster High, która kosztowała ponad 100zł. Przy 750 zł, które zarabiała moja zona to był spory wydatek. Bardzo pragnąłem spełnić marzenie swojej ukochanej córeczki. Chyba nigdy nie pragnąłem niczego tak mocno. Wyobraziłem jak rozpakowuje prezent pod choinką i jak wydaje okrzyk zadowolenia i piski zachwytu. W moim sercu rozpalił się ogień miłości. I wtedy nie wiadomo skąd przypomniałem sobie jak kilka lat wcześniej moja żona w akcie rozpaczy napisała listy do kilku różnych firm z prośbą o wsparcie. Wyjąłem kartkę i napisałem list wkładając w pisane słowa całą moją miłość do córki. Łzy lały się jak rzeka. W internecie odnalazłem adres firmy produkującej jej wymarzoną lalkę. Pokazałem go mojej żonie i postanowiliśmy wysłać ten list pełni nadziei. Po tygodniu pod nasze drzwi podjechał kurier. Pierwsze co zobaczyłem to logo owej firmy na sporym kartonie. Serce zabiło mi mocniej, łzy napłynęły do oczu. Gdy otworzyłem pakunek w środku oprócz owej wyśnionej przez moja córkę lalki było mnóstwo gadżetów związanych z Monster High oraz kilka topowych gier produkowanych przez firmę Mattel. Moje serce wypełniła niewysłowiona wdzięczność. To co zaczęło się dziać w kolejnych tygodniach przerosło nasze oczekiwania. Obcy ludzie zaczęli obdarowywać nas prezentami. Były markowe kosmetyki, środki czystości, ekskluzywne słodycze. Było w nas co raz więcej radości i wdzięczności. Nagle zmieniłem kryteria szukania pracy i w ciągu kilku dni dostałem pracę. Sekret działał choć nadal nie byłem tego świadomy, ale czułem tak wielką wdzięczność, tak wielką siłę, że postanowiłem wstać sprzed komputera i zacząć polepszać życie mojej rodziny.
Przed świętami Bożego Narodzenia, pomimo że byłem zadłużony i miałem niezapłacony czynsz, poszedłem do właścicieli mieszkania, które wynajmowaliśmy i poprosiłem o zameldowanie mnie. Było mi to potrzebne do rejestracji w Urzędzie Pracy. Chciałem napisać podanie do Ośrodka Pomocy Społecznej o pomoc w opłaceniu szkolnych obiadów dla moich dzieci. Wszystko zostało załatwione  tak, jakby wszyscy czekali tylko na mój znak. Sekret działał ze zwiększoną siłą napędzany moją wdzięcznością i miłością do rodziny.
Potem trafiłem do projektu "Złap swój sukces". I tak spotkałem Dorotę, która pokazała mi "Sekret" Rhondy.
To co dzieje się od tamtej pory w zasadzie opisuję na tym blogu. Odkrywam, że jestem otoczony wspaniałymi ludźmi, że na każdym kroku wszechświat czeka, aby spełnić moje zachcianki. Mam naprawdę fantastyczną zabawę stawiając nowe wyzwania, formułując kolejne życzenia. Najważniejsze to jednak zrozumieć, że Sekret do prawidłowego ( dla nas dobrego) działania potrzebuje pozytywnych uczuć, emocji. Najmocniejszym uczuciem jest miłość, a najprostszym sposobem jej wzbudzenia jest wdzięczność. Mogę się rozpisywać nad szczegółami wspomagającymi działanie Sekretu, ale na początek wystarczą te dwie rzeczy. Trudno jest tak od razu pokochać cały świat, codziennie się tego uczę. Ja zacząłem od pokochania na nowo swojej rodziny i siebie. Zobaczyłem swoje wady, zaniedbania, niedociągnięcia i z ochotą zabrałem się do ich naprawiania. I zacząłem zauważać jak wkoło wydarza się cud za cudem. I doskonale swój Sekret każdego dnia. Czego wszystkim z całą moją miłością życzę.


1 komentarz:

  1. hej aby tak dalej przykre co was spotkało ale życie uczy

    OdpowiedzUsuń