piątek, 8 marca 2013

Hello! Hello! Turn Your Radio On!

Cuda. Tak wspaniałe w swej okazałość, że wielu nie potrafi ich ogarnąć. Zasłaniałem się empirycznym brakiem doświadczenia, by decydować co jest cudem a co nie. Od kilku dni przezywam nirwane. Odkrywam niczym dziecko świat na nowo. I na każdej rogatce miasta widzę cud. Nie zastanawiam się, nie oceniam. Chłonę ciepło każdego z nich kiwając głową w geście przywitania. A każdy z nich odwzajemnia się uśmiechem jakby zobaczył we mnie swe odbicie. I słyszę głośne zawołania, już nie szepty. I śmiech, i radość. A ktoś patrząc z boku pyta: "Czy wygrałeś w lotka?" ktoś inny:"Urodziło się tobie dziecko?"



Patrzę na nich i widzę jak bardzo pragną bym był spełnieniem ich pragnień. Nie zaprzeczam, nie tłumaczę. Pozwalam by w tej chwili ciekawości poczuli ciepło swych marzeń. Cóż za wspaniałe uczucie. Nikomu przez myśl nie przechodzi pokręcić głową w geście dezaprobaty. Zmęczeni podnoszą wzrok. Wychylają się ze swych przystanków chcąc jak najdłużej mieć mnie w zasięgu wzroku. Dzieci pociągają za płaszcze skulonych z zimna rodziców pokazując na mnie swoimi malutkimi paluszkami tak jakby chciały się pochwalić. Takie roześmiane, pewne siebie istotki.
Idę tak przez miasto.Dziewięć, pięćdziesiąt cztery, trzysta dwadzieścia sześć... przestaje liczyć. Przestaję nawet myśleć. Idę i witam się z kolejnymi cudami. Nie wybieram drogi, nie decyduję w którą stronę skręcić. Miasto same otwiera przede mną przestrzeń, niczym świeżo upieczony  właściciel galerii chcący pokazać mi wszystkie zgromadzone dzieła.
Mięśnie kurczą się i rozciągają, napędzane mieniącą się kolorami tęczy energią.
Mijam starszą parę wracającą  z zakupów, objuczoną siatkami. Przez ułamek sekundy  nasze oczy łączą się w przedziwnym uścisku. Po kilku krokach obracam by zobaczyć jak staje się cud. W geście pełnym miłości mężczyzna przejmuje dodatkową torbę od kobiety. Ta obdarza go tym wspaniałym uśmiechem: szczerym, pełnym wdzięczności. Zauważają, że na nich patrzę. Wymieniamy się uśmiechami w geście zrozumienia.
Na jednym z przystanków widzę małą dziewczynkę u boku matki zajętej pisaniem smsa. Jej oczy pełne błękitu przypominają mi letnie niebo. Dzielimy uśmiechy. Jej rączka unosi się w górę jak młoda gałązka ku górze i chwyta rękę matki tak mocno, że małe kosteczki robią się białe. I znów ... matka chowa telefon, zaczynają rozmawiać. Chwilę później, gdy mija mnie autobus widzę jak mała machami do mnie przez szybę, z tą swoją niezachwianą dziecięcą radością.
A ja idę przez miasto i chłonę te ciepło. Nie myślę jak, nie myślę dlaczego. Po prostu obudziłem się dzisiaj rano  i pomyślałem: "Dziś jest ten dzień. Dziś na pewno czuję się dobrze".



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz